21 sierpnia 2011

Coraz bliżej

Uff, udało się. Wybraliśmy lokal, yay! Słoneczne mieszkanie w centrum, w oficynie kamienicy, gdzie rosną piękne, stare drzewa. Niby centrum, a w mieszkaniu cicho i przytulnie. Jestem zachwycona ;)
Jutro jedziemy podpisywać umowę przedwstępną u notariusza, a ja póki co o tych formalnościach nie mam zielonego pojęcia. Ile to kosztuje, ile trwa, jakie dokumenty są mi potrzebne? Co w związku z tym, że mieszkanie ma obciążoną hipotekę? Dobrze, że mam wsparcie w postaci rodziny i internetu, bo bym się w natłoku tych wszystkich informacji pogubiła.
Teraz trochę o tym, jak wyglądały prezentacje mieszkań.
Ofert wybraliśmy kilka, niestety z przyczyn od nas niezależnych paru mieszkań obejrzeć się nie udało. A to właściciel wyjechał [dlaczego nie zostawił kluczy w biurze?], a to zamek się zaciął, a to oferta już nieaktualna.
Po kolei. Do Szczecina wybrałam się z tatą-kierowcą i wujkiem-fachowcem, który zyskał miano antypicownika ;)
1. Szczerze polecam Wam, zabranie na oglądanie mieszkań kogoś, kto ma choć odrobinę wiedzy na temat remontów. Wujek obejrzał wszystkie ściany, progi, podłogi, ocenił stan instalacji, mniej więcej wyceniał nam koszt koniecznych inwestycji i informował, czy remont mieszkania wymaga dużych nakładów czasu i pieniędzy. Jego pomoc była nieoceniona, bo mnie i tatę odrobinę ponosiła wyobraźnia co do renowacji i pewnie porwalibyśmy się z motyką na słońce, gdyby nas nie sprowadził na ziemię liczbami ;)
2. Warto przejrzeć WSZYSTKIE oferty danego biura nieruchomości. My niestety [przez moje roztrzepanie] wkopaliśmy się w oglądanie mieszkania u pośrednika, do którego dana oferta nie należała. Co za tym idzie? Poza poczuciem zdrady i nielojaności wobec pana, który wcześniej nas oprowadzał obawialiśmy się wyższej prowizji - w końcu byłaby ona do podziału na dwa, a nie jedno biuro.
3. Poproście pośrednika o przygotowanie kilku ofert awaryjnych, na przykład z wyższego przedziału cenowego. My pojechaliśmy obejrzeć 4 mieszkania, widzieliśmy tylko 3. Nie udało się wejść do 4, ponieważ w drzwiach zepsuł się zamek. Pocałowaliśmy klamkę i wróciliśmy do biura z pewnym niedosytem, więc umówiliśmy się na kolejny termin, tym razem wybierając oferty o 10-15 tysięcy droższe. Cenę zawsze można trochę zbić, a przynajmniej nie zmarnujemy czasu, jeśli na przykład poświęcamy cały dzień na podróż do drugiego miasta.

Nie ukrywam, że dla mnie dość istotna była lokalizacja - i względem centrum miasta i sama okolica. Porozrzucane pampersy, pety na klatce schodowej - to dyskwalifikowało mieszkanie jeszcze zanim do niego weszłam.
Rozmawialiśmy z sąsiadami i o sąsiadach, pytaliśmy o inwestycje - np. budowa obwodnicy w okolicy jednego z mieszkań, remonty elewacji, wymianę okien na klatce itp. Raz udało nam się nawet zagadać patrol policji o ilość interwencji w okolicy ;)
Warto przemyśleć to, czy zależy nam na spokoju od zgiełku miasta, czy chcemy mieć blisko do klubu, uczelni, pracy czy centrum handlowego. Jak późno jeżdżą w oba kierunki autobusy, czy tramwaje, czy jesteśmy gotowi dojeżdżać tu czy tam samochodem.
Czy w okolicy naszego domu jest parking, a jeśli tak to czy jest płatny? Czy mieszkańcy mają jakieś ulgi na to parkowanie?
Gdzie jest plac zabaw, a gdzie szkoła? Czy sąsiedztwo klubu lub baru w kolejnych latach nie stanie się dla nas uciążliwe?

Kupno mieszkania to poważna inwestycja, z reguły przykuwająca nas do danego miejsca na wiele lat. Warto pomyśleć o tym pod innym kątem niż to, jakie firanki powiesimy w kuchni i gdzie postawimy telewizor.
Co polecam?
Usiąść na ławce przed domem/na balkonie/ w aucie na ulicy i rozejrzeć się po swojej okolicy [super rym]. Co nas denerwuje w obecnym miejscu zamieszkania? Nierówny chodnik, ruchliwe skrzyżowanie, brak miejsc parkingowych?
W euforii wywołanej perspektywą nowego miejsca zamieszkania nie zapominajmy o tych przyziemnych sprawach, z którymi będziemy się borykać na co dzień.

2 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc nigdy nie sądziłam, że znalezienie odpowiedniego mieszkania wiąże się z tak wielkim dylematem i problemami. Znając mnie i moje roztrzepanie, nie zwróciłabym uwagi na klimat otaczającej mnie okolicy, ludzi, którzy tam mieszkają itp
    Szczecin to piękne miasto, to moje korzenie, jakaś część życia:)
    Tak się składa, że ja także jestem w trakcie wyprowadzki, tylko że nieco dalej, bo za granicę. Tam jest inne życie, ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży:)

    ps. cieszę się, że jesteś tu, na blogu:) z przyjemnością będę tu zaglądała!

    pozdrawiam i trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  2. halo halo, co tu tak ucichło? żadnych news'ów nie ma? :(

    OdpowiedzUsuń